niedziela, 13 lutego 2011

Walentynki - nie dziękuję

Zastanawiam się, dlaczego my, tak bez sceptyzmu zasysamy pomysły amerykanów.
Bo co to za święto zakochanych. Nijak się to ma do zachowań, które na co dzień powinny zachodzić między ludźmi kochającymi się.
Chyba, że jest to święto dla ludzi, którzy szukają swojej miłości. Chcą po cichu uświadomić komuś, że to oni są tymi jedynymi, których warto pokochać.

Zakochani świętujący ten dzień, chyba po prostu nic nie wiedzą o swojej miłości. A może właśnie o to chodzi, że oni są zakochani czy raczej zauroczeni i nie mają pojęcia o miłości.


Bo co po jakiś prezentach w jeden dzień roku, co po pseudo życzliwości gdy przez resztę roku związek obija się o krawędź przejścia do historii.

Czy można w ciągu jednego dnia, pokazać jak naprawdę kocha się drugą osobę?
Wydaje mi się, że jeśli święto ma dotyczyć kochających się, a nie zakochanych, powinno być obchodzone każdego dnia, a nie tylko po to by nabić kasę w jeden dzień roku.

Zresztą rosnąca liczba rozwodów, raczej ukazuje, że stli w uczuciach są tylko pary homo.
O ich ślubach wciąż głośno, a o rozwodach się nie słyszy.

Tak więc ja olewam ten dzień pseudo zakochanych, bo miłość się okazuje każdego dnia, a o uczucia walczy się czynami, a nie kwiatkiem czy tandetnym upominkiem.

1 komentarz:

  1. walentynki to durnota. ludzie wydają kasę żeby usprawiedliwić brak czasu czy okazywania uczuć drugiej osobie. skarpetki czy kwiatki mają wzbudzić w nas poczucie wynagradzania drugiej osobie tego, że przez większość roku traktujemy ją jak mebel

    OdpowiedzUsuń