poniedziałek, 26 kwietnia 2010

Studia pierwszy rok czyli koszmar akademika

Rozdział XVI
Studia



Jeździło się do Częstochowy
Zawozić jakieś papiery
W miarę zbliżania się października
Rzedniała mi mina
Bałem się studiów bardzo
I widziałem je w snach straszno
Nie wiedziałem jak to będzie w akademiku
I czy poznam jakiś mądrych przyjaznych ludzi
Zastanawiałem się
Czy do życia studenckiego nadaję się
Miałem wewnętrzną rozterkę
I martwiłem się wiecznie
Nadszedł dzień
W którym do Częstochowy ojciec zawiózł mnie
I tak się rozpoczął kolejny etap mojego życia
A przecież mogłem z Dorotką w zaświatach pływać
Leżeć z nią na cmentarzu
I o północy brać udział w balu
A teraz nie miałem żadnej jej fotografii
Gdyż wszystkie kazała mi spalić
Wtedy to zrozumiałem
Czego nigdy nie wiedziałem
Że miłość wszystko wybaczy
Oprócz śmierci i całkowitej zdrady



Nadszedł dzień
W którym do Częstochowy ojciec zawiózł mnie
I tak się rozpoczął kolejny etap mojego życia
W którym nowe osoby miały zawitać
przyjechaliśmy do akademika w sobotę
Zawożąc towar po drodze
Później czekałem parę godzin
Aby klucze do pokoju zdobyć
Było dużo osób
I choć chciałem się dobrze poczuć
To było mi jakoś dziwnie
I nie czułem się niewinnie
Wreszcie wszedłem do pokoju
W którym nie było współlokatorów
Był on na dziewiątym piętrze
I wyglądał strasznie wiecznie
Rozłożyłem swoje rzeczy
I poczułem że łza w oku mi się kręci
Bałem się tego co będzie
I czy będzie to wydarzenie wielkie
Poszedłem spać wieczorem
Wywalając coś po drodze
W niedzielę poszedłem zwiedzać Częstochowę
I pograć na dworzec
Ciągle myślałem
Jak to wszystko się stanie
Przyszedł wreszcie poniedziałek
I nie zapowiadało się fajnie
Rozpoczynał się rok
I jak na złość
Nie było mi wesoło
Zastanawiałem się czy poznam kogoś
Zaczęło się wręczanie indeksów
I widziałem ludzi wielu
Z nimi miałem się uczyć
I przeżywać radości i smutki
Przeszliśmy do sali
W której się nasz rok bawił
Wszyscy rozmawiali
I przeważnie się śmiali
Nie wiedziałem co ze sobą zrobić
I czy nie dać nogi
Ale usiadłem w drugiej ławce
I pogodziłem się z myślą że nikogo nie znajdę
Nagle podeszła dziewczyna
I wydawała się dziwna
Spytała się
Czy wolne miejsce jest
Odparłem że tak
I w rozmowie nastąpił krach
Przede mną usiadł jakiś chłopak
A przy nim dziewczyna
Nie rozmawiałem z nimi
Chociaż wydawali się być mili
Opiekunka podzieliła nas na grupy
I choć to był podział głupi
Wypadło że wszyscy jesteśmy w drugiej
Więc nie wypadało milczeć dłużej
Przedstawiliśmy się
Obok siedziała Wiola
Przede mną Arek
A obok niego Marta
Rozmowa się rozwijała
I znajomość się pogłębiała
Poszliśmy później po legitymacje
I bawiliśmy się nieźle właśnie
Później do restauracji udaliśmy się
Gdzie miło było wnet
Rozmawialiśmy o różnych sprawach
I o swoich parach
Jednak musieliśmy rozstać się
By do domów wracać wnet

Kiedy wszedłem do pokoju
Zachwiałem się na nogach
Ujrzałem pięciu facetów
Którzy piwo pili za dziesięciu
Przedstawiliśmy się sobie
Ale szybko dałem stamtąd nogę
Musiałem wyjść na świeże powietrze
By dojść do siebie prędzej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz