środa, 7 kwietnia 2010

Studniówka, matura i wakacje


Rozdział XIV
Studniówka


Przyszedł czas
Na studniówkę iść wraz
Jeszcze godzinę wcześniej
Musiałem pracować prędzej
No ale wreszcie się wystroiłem
I jak to będzie marzyłem
Wszedłem do szkoły lekko speszony
I swoją obecnością zdziwiony
Zaraz znalazłem swoją klasę
I trafiłem na wódki składkę
Usiadłem za stołem
I zastanawiałem się jaką mam dolę
Wkrótce przeszliśmy do sali balowej
I poczułem się podlej
Dyrektor wygłosił mowę
I było coraz gorzej
Wreszcie zagrali Poloneza
I zapanowała radość wielka
Wzięliśmy się za jedzenie
I było weselej
Daliśmy sobie luzu
A ja spodziewałem się cudu
Chciałem by była ze mną Dorotka
I by nie była to noc chłodna
Nie daleko
Siedziała Ula z “najlepszym” mym kolegą
Uśmiechali się do siebie
Unikając mnie
Tańczyli ze sobą

Nie przejmując się krzywdą moją
Na przeciwko mnie
Siedziała Iwonka więc
Uśmiechałem się do niej często
Bo darzyłem ją sympatią wielką
Była ze swoim chłopakiem
Z którym toczyła słowną walkę
Sprzeczali się o wszystko
Choć to wyglądało brzydko
Jednak byli pełni miłości
I sobie wierni w wieczności
Między posiłkami i tańcami
Z Mariolą żeśmy rozmawiali
Nie były miłe
Ale treściwe
Kazała żebym jej obiecał
Że studniówkę jako żywy przetrwam
Chodziłem na salę by potańczyć
I się wreszcie zabawić
Unikałem kamer
Bo się bałem
Późniejszych komentarzy
Które się mogły komuś zdarzyć
Zatańczyłem raz z Ulą
Chociaż było trudno
Na pewno wspominała
Jak mi buzi dawała
Był to taniec wolny
Więc tak szybko nie skończył
Byliśmy blisko siebie
I czuliśmy się nie zręcznie
Starałem się ją zrozumieć
I przebaczyć jej choćby i jak najpóźniej
Skończył się taniec
Ale zabawa trwała dalej
Zatańczyłem również z Iwonką
Kiedy grali muzykę spokojną
Tańczyliśmy przytuleni
I tylko siebie widzieliśmy
Dziękowała mi bardzo
Że nie uległem jej łatwo
Że jej nie wykorzystałem
I tego co mi chciała dać nie brałem
Powiedziałem jej że czułem się jak idiota
I brała mnie ochota
Kiedy mi pewne rzeczy proponowała
I siebie ofiarowała
A ja się nie zgadzałem
Bo uważałem
Że to nie jest miłość
Tylko serca zawiłość
Wiem ile straciłem
I załamany byłem
Ale teraz tego nie żałuję
Bo żyjemy w atmosferze miłej
Tak więc na sali się grzałem
A w kiblu przy oknie ochładzałem
Choć było tyle wódki
Że aż wylewali ją głupki
Nie wypiłem ani kropelki
Choć miałem zapał wielki
Tak więc mieszały się
Rozmowy jedzenie i tańce
O czwartej nad ranem
Zachciało mi się panien
Usiadłem koło Iwonki
I zaczęły latać skowronki
Rozbawialiśmy towarzystwo
I wymienialiśmy się myślą
Śmialiśmy się do upadłego
I prawie z wszystkiego
Przysiadła się Ula z Leszkiem
Który zachowywał się grzecznie
Nie popsuło mi to nastroju
I śmialiśmy się znowu
Mówiliśmy sobie z Iwonką na złość
I na zgodę podawaliśmy sobie dłoń
Nadszedł wreszcie czas
Który rozłączyć miał nas
Zatańczyłem więc z nią ostatni raz
I wyszedłem stamtąd wraz
Przyszedłem do domu o ósmej
I nadszedł czas rzeczywistości smutnej
W ferie nigdzie nie byłem
Tylko się do matury uczyłem
Oczywiście pracowałem
I na wakacje pieniądze zarabiałem
Siedziałem po siedem godzin na mrozie
I miało mi być dobrze
No ale ferie dobiegły końca
I zaczęła się rzeczywistość “kwitnąca”
Przed maturą się bałem
I Boga o litość błagałem
Nie mogłem spać
Tylko jakieś środki uspokajające brać
Jednak czas szybko leci
I choć w dołku wierci
Przyszedł kochany maj
Który tyle strachu dać miał

Wraz z końcem maja
Skończyła się dla mnie matura straszna
Zaczęły się wakacje
Które miały trwać cztery miesiące właśnie
Przez czerwiec i lipiec
Pracowałem na życie
Był również Mariusz jakiś czas
I humoru wiele dał
Jeździliśmy do Sielpi
Gdzie podrywał panienki
Były w strojach kąpielowych
I przestrzegały zasad nowych
Pływaliśmy razem
I bawiliśmy się ich ciała darem
Rozbierały się do pasa
I każda dała
Trzymać się za piersi
I o czym innym śnić

1 komentarz:

  1. wakacje piękna sprawa. podróże po świecie i zaliczanie panienek. czasem tylko alimenty

    OdpowiedzUsuń