"przegrane życie dziecka"
jest 8.12.1980 rok - łysogóry.
w pokoju siedzi matka z miesięcznym synem. za oknem pada deszcz, a z jej oczu płyną łzy. jest typową samotnie wychowującą matką. użala się nad sobą, bo nikt nie chce jej pomóc. dzwoni telefon. podchodzi ostrożnie i połykając łzy podnosi słuchawkę.
matka: "słucham"
marek: "agnieszka? z tej strony marek"
agnieszka(matka): "czego chcesz?"
marek: "chce ci powiedzieć, że wrócę do ciebie jeśli tylko pozbędziesz się tego bachora"
agnieszka: "nie mów tak o moim dziecku"
marek: "przecież wiesz,że byłem gotowy na ślub.jednak teraz,gdy masz dziecko z innym nic nie poradzę.jestem w stanie uwierzyć,że pochodzi ono z gwałtu,ale musisz się go pozbyć.czy ty tego nie rozumiesz, że ono jest przyczyną naszych problemów.ty nie możesz pokazać się w domu,a ja nie mogę się z tobą ożenić"
agnieszka: "dlaczego nie możemy zostać małżeństwem i kochać naszego syna?"
marek: "nigdy go nie uznam za swojego syna,gdyż nie ja go spłodziłem i nie miałem nic wspólnego z jego poczęciem"
agnieszka: "widzę,że nie mamy o czym mówić.jesteś egoistą i patrzysz tylko na siebie"
marek: "wiesz,że cię kocham.jednak nie możemy być razem dopóki nie pozbędziesz się jego"
agnieszka: "on ma imię - rafał,więc nie mów o nim on"
marek: "nie mów mi już o nim"
agnieszka: "mam cię już dość"
rzuciła mocno słuchawką.przeszła do pokoju.pochyliła się nad rafałem myśląc: "jesteś moim skarbem,a jednocześnie karą i utrapieniem. pozbywając się ciebie życie moje stało by się lepsze". usłyszała otwierające się drzwi do mieszkania. podeszła do nich cicho i zobaczyła swoją współlokatorkę annę, która studiowała prawo.
anna: "cześć. przyniosłam coś do zjedzenia. coś ty taka markotna?"
agnieszka: "znowu dzwonił marek"
anna: "czego chciał?"
agnieszka: "chce bym za niego wyszła,ale pozbyła się rafała. mam już go dość nie wiem co robić"
anna: "posłuchaj swego serca. nie mogę decydować za ciebie i nikt tego nie robi. ale zastanów się bo to twoje życie i ty musisz przez nie iść. ja mogę ci doradzić w co się ubrać na przyjęcie, a nie jak żyć"
agnieszka: "jesteś bardzo miła"
anna: "dzięki"
agnieszka: "nie ma sprawy. zawsze możesz na mnie liczyć"
anna: "to dobrze bo mam już cię dość"
agnieszka: "no to jest nas dwie"
rozmawiały jeszcze o innych sprawach przygotowując i konsumując kolacje. położyły się późno spać. agnieszce śnił się ślub i wielka radość z bycia u boku ukochanego marka. obudził ją płacz dziecka. podeszła do niego i sprawdziła czy ma suchą pieluchę. niestety wymagała wymiany. agnieszka była zła,że wszystkie jej marzenia siedemnastolatki leżą właśnie w zawartości pieluchy. gdyby mogła krzyczała by głośno jak bardzo jej źle. jednak w głębi duszy czuła, że to ona nie kto inny jest winny. miała dość takiego życia. pieniądze się kończyły, nauka przerwana, żadnych szans na przyszłość. natomiast z markiem miałaby świetlaną przyszłość. zapewniony byt, miłość, dom. tylko, że na przeszkodzie był rafał. należało się go pozbyć. zastanawiała się jak tego dokonać. czuła, że źle postępuje myśląc o pozbyciu się dziecka. wiedziała jednak, że to uwolni ją od wszystkich nieszczęść. rozmyślając nad tym zaczęła przygotowywać śniadanie. gdy popijała kawę, do kuchni weszła anna.
anna: "cześć. jak ci się spało"
agnieszka: "nie najlepiej. śniło mi się wesele z markiem i podjęłam decyzje. wychodzę za niego"
anna: "a co z rafałem?"
agnieszka: "muszę się go pozbyć, ale nie wiem jak"
anna: "może zgłosisz się do domu dziecka"
agnieszka: "nie, nie mogę. nie chce by później rafał mnie szukał i myślał o mnie źle"
anna: "więc co zrobisz?"
agnieszka: "zastanowię się"
jednak już wiedziała co zrobić. postanowiła wyrzucić rafała do opustoszałej szopy, by nikt go nie znalazł, a jednocześnie by zginął. nie wiedziała tylko jak wyjaśnić to znajomym. zadzwoniła do marka.
marek: "słucham"
agnieszka: "cześć. to ja. przemyślałam naszą wczorajszą rozmowę i zgadzam się na to byśmy zostali małżeństwem"
marek: "a co z nim?"
agnieszka: "oddam rafała w dobre ręce. ale jest jeden warunek"
marek: "jaki?"
agnieszka: "musimy się stąd wyprowadzić"
marek: "zgoda. od jutra załatwiamy wszystkie formalności. pa kochana"
agnieszka: "pa"
odłożyła słuchawkę. ujrzała przed sobą annę.
anna: "podjęłaś już decyzje?"
agnieszka: "tak. mam dość siedzenia w domu i przewijania pieluch. inne dziewczyny w moim wieku chodzą na zabawy, a ja?"
anna: "rozumiem cię. ale zadbaj o to by rafał dostał się naprawdę w dobre ręce"
agnieszka: "na pewno nie stanie się mu krzywda. obiecuję"
anna wyszła na zajęcia, a agnieszka zaczęła ubierać rafała. dziecko śmiało się i cieszyło, że idzie na spacer. nie było świadome tego, iż matka wydała na nie wyrok śmierci.
cdn
o wreszcie coś ciekawego. dawaj więcej
OdpowiedzUsuń