wtorek, 16 listopada 2010

Studia, wypadek, śmierć

Tak odmieniony wróciłem do domu i wpadłem w życia wir. Jednak już mnie nic nie interesowało i żyłem z dnia na dzień. Nie byłem w stanie wrócić do normalnego życia.
Matura zbliżała się dużymi krokami i musiałem więcej czasu poświęcić nauce.
Nie miałem zbytniej ochoty iść na studniówkę lecz spędzenie choć chwili wolnego czasu bez nadzoru rodziców było dość znaczną zachętą.
Zaczęła się o 19.00 mową samego pana dyrektora. Następnie pierwszy taniec
a ja jak zwykle podpierałem ścianę. Ponieważ żadna dziewczyna nie chciała ze mną iść więc razem z kolegą postanowiliśmy coś niecoś wypić. Niestety on nie uznawał alkoholu więc pozostawała nam tylko coca-cola.
Ogólnie było nie najgorzej i miło wspominam te dzień. Był pierwszym w czasie którego zapomniałem przynajmniej na chwilę o Doris.


Matura minęła szybciej niż myślałem. Nie było tak strasznie niż wcześniej sądziłem.

Wakacje jak zwykle zleciały przy pracy, choć doszedł problem gdzie się udać na studia.

Pierwszego października pojechałem na studia. Nie były one wyśnione przeze mnie ale wierzyłem, że jakoś sobie życie na nich ułożę
Już na początku wpadłem w wir imprez. Ponieważ dzieliłem pokój z kolegami
z czwartego roku więc musiałem latać po alkohol.
Nie za bardzo przepadałem za imprezami, ale wiedziałem, że muszę zacząć się przyzwyczajać. Co czwartek miały się odbywać więc wiedziałem kiedy w alkohol mam całe piętro zaopatrywać. Ponieważ w domu nie miałem okazji do bywania na zabawach, więc za bardzo nie wiedziałem jak alkohol na mnie działa.
Jednak po kilku razach oswoiłem się z tym i przestałem przejmować się tym.
Na uczelni było wesoło i zapoznawałem się z coraz liczniejszą naszą grupą.
Na początku był Arek, który mieszkał na stancji u dziadka. Później zapoznaliśmy się z Iwoną i Aleksandrą.

Po paru zaledwie dniach wynikła jakaś dziwna sytuacja. Ja zakochałem się w Iwonie ona razem z Olą w Arku. Arek zaś nie przejmował się nimi bo miał własną dziewczynę. Więc wszyscy chodziliśmy lekko zdezorientowani i trochę psychicznie podłamani.
Jednak dobrze się bawiliśmy i często razem w karty graliśmy. Lecz po niekrótkim czasie dołączył do nas Andrzej i wiedziałem, że robi się za ciasno. Stworzyła się więc para Andrzej i Ola. Iwona nadal szalała za Arkiem, a ja postanowiłem poddać się w tej walce. Chciałem się odsunąć na plan dalszy aby nie wchodzić im w drogę. Jednak z Arkiem się dość dobrze rozumieliśmy i dlatego nie chciał on byśmy skończyli naszą jeszcze nie dość rozwiniętą przyjaźń przez dziewczynę. Chodziłem więc z nimi po imprezach czując się jak piąte koło u wozu. Czułem, że pozostali mnie nie tolerują. Byłem pewien, że Iwona udaje przyjaźń do mnie tylko po to by być bliżej z Arkiem.
Nie chciałem jej przeszkadzać i choć czułem do niej miętę przez rumianek dałem sobie z nią spokój. Nie miałem zamiaru dążyć do tego by została moją dziewczyną. Skoro czuła się szczęśliwa przy boku Arka, to byłbym ostatnią świnią gdybym miał jej przeszkadzać w dążeniu do swego szczęścia.

A właściwie czemu?. Dlaczego mam takie durne zasady. Życie mnie olało, a ja mam się przejmować szczęściem innych. Dlaczego inni mają być szczęśliwi, a ja mam cierpieć. Czy jestem jakimś bohaterem książki, który musi dawać przykład innym jak mają postępować?. Może po prostu należało by odrzucić wszelkie zasady i dążyć do własnego szczęścia po trupach?. Dlaczego by nie?!”.

kuba usłyszał jakiś głos.

Kierowca: "Częstochowa! Przerwa 10 minut".

kuba otrzepał się z resztek wspomnień i wysiadł z autobusu. Ogarnęło go uczucie chłodu. Było dość nieprzyjemnie z powodu padającego śniegu z deszczem i już zaawansowanej szarówki. Łukasz wszedł do tramwaju i po przejechaniu 3 przystanków wysiadł. Musiał jeszcze przejść parę metrów by dostać się do ciepłego pokoju w akademiku. Wchodząc do akademika cieszył się już, że jego współlokatorzy jeszcze nie przyjechali. Oznaczało to, że w tym dniu już się nie pokażą.

kuba wszedł do pokoju, zrobił sobie kawę i zaczął oglądać telewizor. Na początku drugiego filmu usnął.


Śniła mu się kolejna kłótnia z rodzicami dotycząca romansu z kasią, której przecież już nie było. Płakał, że odjechała od niego, a rodzice śmiali się z niego, że taki frajer.

Obudził się zlany zimnym potem. Potrzebował przemyśleć swe życie od początku Dlatego ubrał się i wyszedł na miasto.
Była już godzina 23.00. Szedł ulicami miasta rozmyślając.

"Boże, dlaczego jestem taki nieszczęśliwy. Dlaczego pozwalasz by inni zabierali mi radość z życia. Zostawili mnie prawdziwi rodzice, przybrani się mnie wypierają, jeżeli nie robię tego co oni chcą. Ukochana kasia odjechała. Dorotka zginęła, a jeszcze na koniec musiałem się nieszczęśliwie zakochać w Iwonie, koleżance ze studiów, która udaje, że mnie lubi bo wie, że dzięki temu może być bliżej ukochanego Arka.
Dlaczego Boże ja nie rozumiem tego świata?. Czemu me życie z każdym dniem staje się coraz bardziej przegrane?. Ja już nie mam sił tak żyć. Nie mogę zrozumieć za co muszę tak cierpieć.
Czy chcę od życia zbyt wiele?. Wcale nie. Dopominam się tylko o to, co mają wszyscy. Odrobinę szczęścia, miłości, prawdy. Nie oczekuję pałaców ani koron. Nie marze o bogactwie szejków. Chcę tylko godnie iść przez życie. Mieć bardziej kochających rodziców, którym można zaufać, kilku oddanych przyjaciół, dziewczynę która by mnie jak Doris pokochała, a nie udającą miłość do mnie dla swych prywatnych celów.
Kiedy pomyślę o powrocie do domu, aż zatyka mi pokarmowy przewód. Czeka tam na mnie praca, wyzwiska i ani chwili odpoczynku. Nie mogę już znieść tego poniżania mnie i marzę tylko by uciec stąd gdzieś. Być niezależnym finansowo od rodziców i móc przeżyć po swojemu to życie. Nie mogę już patrzeć na blachę i już mam dość tych błazeństw, które wyczynia matka, gdy przyjdą znajomi.
Ogarnia mnie smutek, gdy widzę jakąś mamę przytulającą dziecko małe. Dlaczego ja byłem tego pozbawiony?. Mnie przytulał wiatr w szopie. Cóż byłem winny, że się urodziłem. Skoro nie chciała mnie matka, mogła mnie przynajmniej od razu zabić. A nie dziś muszę sam bez matczynej opieki przez życie iść. Jaka była moja wina, że plemnik z jajkiem się spotkał. Zresztą wielki mi cud natury, na plemnikach i jajach zapierdala ten cholerny świat.

Tak więc dziś już nie chcę przez życie jak straceniec iść. Rezygnuję z tego świata na którym być nie popłaca. Nie chcę być dłużej pośmiewiskiem rówieśników, którzy śmieją się ze mnie skrycie.
Tak więc dziś napiszę do nich list. Niech nie martwią się. Wybaczę im, a może kiedyś w następnym wcieleniu spotkam się z nimi i będą dla mnie bardziej mili".

Właśnie wtedy, gdy kuba myślał o swoim życiu, usłyszał niedaleko pisk opon.
kuba: "Pewnie znowu jakiś nastolatek bawi się wozem starego. A ja nawet tego nie mam".

Patrząc przed siebie widział tylko zło w swym życiu.
Czuł, że jest już blisko akademików, gdy nagle jego ciałem wstrząsnął ból.
Kiedy otworzył oczy ujrzał samochód przed sobą i paru ludzi gadających coś do niego. Nie mógł się poruszyć, a ból nie ustępował.
Okazało się, że został potrącony przez 18-latka, który buchnął staremu brykę. Chłopak ten przyrzekał, że na pewno ofiara go widziała i specjalnie weszła pod pędzący samochód.

kuba leżał na asfalcie czując spływającą mu do warg krew z rozbitego czoła. Słyszał daleko odgłos syreny pogotowia i wyszeptał:
"Będę walczył".

Kiedy przyjechał ambulans, kuba znów był nieprzytomny. Pogotowie zabrało go do szpitala. Lekarz przez całą drogę podtrzymywał go przy życiu.

Koniec.





Agnieszka z Markiem zginęli w katastrofie lotniczej. Ich dwójką dzieci zajęła
się Anna.

Anna wyszła szczęśliwie za mąż. Została znaną i cenioną prawniczką. Nie mogła mieć jednak własnych dzieci.

kasia została szczęśliwą żoną i matką dwóch córek.

Monika po pięciu latach małżeństwa, rozwiodła się. Wciąż przy sobie miała zdjęcie kuby.

Mąż Aldony do dziś nie dowiedział się, że był zdradzany. Więc małżeństwo ich jest ciągle szczęśliwe.

Iwona zmieniła studia. Ukończyła resocjalizację.
Wyszła za Arka. Mają obecnie bliźniaczki. Dziewczynkę i chłopczyka..

Rana Maćka okazała się na tyle poważna, że stracił możliwość czerpania przyjemności z seksu.

Aleksandra poślubiła, a następnie rozwiodła się z Andrzejem. Ich dzieci wylądowały w Domu Dziecka.
Obecnie Aleksandra obsługuje trasę Warszawa-Katowice.

Andrzej po rozwodzie został pijakiem i zmarł w czasie libacji alkoholowej zakrapianej denaturatem.



Wszystkie osoby występujące w tym opowiadaniu są prawdziwe. Zbieżność czasu i miejsca jest zamierzona.
Jedynie niektóre imiona zostały zmienione w celu nie szargania opinii pewnym znanym osobistością.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz