piątek, 22 października 2010

Nauczycielki czyli korepetycje to coś co lubią chłopcy

Kuba: "Dzień dobry. Jestem Kuba. Mama rozmawiała z panią o korepetycjach".
Monika: "Dzień dobry. Tak wiem o co chodzi. Mam na imię Monika
i jestem nieszkodliwa, więc się tak nie bój".

Przez cały czas gadała mi o jakiś głupotach związanych z prawami fizyki. Jednak mnie interesowała tylko ona. Była piękną dwudziesto-ośmiolatką o jędrnych piersiach i zgrabnych długich nogach. Wiedziałem, że muszę ją zdobyć, gdyż z każdą chwilą z nią przebywania rozgrzewała me ciało.

Podczas kolejnego spotkania Monika była ubrana w luźną bluzkę i miniówkę. Znowu tłumaczyła mi coś o prawach dynamiki i nagle pochyliła się nad zeszytem. Bez chwili wahania spojrzałem jej w dekolt. Zdumiony patrzyłem na jej piersi, gdyż Monika nie miała na sobie stanika. Trwało to tylko parę chwil, jednak zauważyłem, że przestała mówić. Podniosłem nieśmiało wzrok i zobaczyłem jak mi się badawczo przygląda.
Monika: "No i co. Podobały ci się moje piersi?".
Kuba: "Ooczczywiście bbardzo".
Monika: "A może chcesz ich dotknąć?. Śmiało nie gryzą".


Zacząłem więc powoli zbliżać rękę do jej piersi. Kiedy już dotknąłem ich ogarnęła mnie dzika żądza i było mi wszystko jedno co się stanie później. Zdjąłem jej bluzkę i (...). Po chwili leżeliśmy już na łóżku, nie skrępowani żadnymi ubraniami i oddaliśmy się czerpaniu rozkoszy z miejsca, w którym łączyły się nasze ciała.

Dopiero później powiedziała mi, że choć było cudownie to jednak nie możemy się więcej razy spotykać nadzy, gdyż ona niedługo wychodzi za mąż. Nie czułem do niej żadnego żalu, gdyż oboje wiedzieliśmy, że tak naprawdę nic oprócz seksu nas nie łączyło. Zostaliśmy więc dobrymi znajomymi i tylko czasami śmialiśmy się, wspominając tamto wydarzenie. Było cudowne to, że nikt nie miał do nikogo żalu o to co się stało. Jednak ja potrzebowałem seksu do dalszego życia. Nie mogłem wytrzymać zbyt długo w abstynencji. Dlatego też szukałem kolejnej ofiary uczucia.

Niespodziewanie profesorka, która uczyła mnie rosyjskiego poprosiła mnie do siebie, abym przyniósł dziennik, który miała moja matka. Czułem, że coś się szykuje, gdyż Aldona miała dwadzieścia dziewięć lat i choć była mężatką, zawsze na lekcjach jakoś dziwnie na mnie patrzyła. Wziąłem więc dziennik i udałem się do domu, w którym mieszkała Aldona. Kiedy zadzwoniłem do drzwi, zaprosiła mnie do środka.
Weszliśmy do pokoju, który łączył się bezpośrednio z sypialnią.
Aldona: "Jak ci się podoba w nowej szkole?".
Kuba: "Jak i w każdej".
Aldona: "A który przedmiot najbardziej lubisz?".
Kuba: "Pozwoli pani profesor, że nie odpowiem na to pytanie. Stawia mnie
ono w niezręcznej sytuacji".
Aldona: "Ależ rozumiem. Nie przejmuj się tym zbytnio. Napijesz się
czegoś?".
Kuba: "Jeśli to nie sprawi wielkiego kłopotu to poproszę koniak.
Najlepiej Napoleona".
Aldona: "Nie ma sprawy".

Aldona wróciła po chwili z koniakiem i kieliszkami.
Kuba: "Ale ja tylko żartowałem".
Aldona: "Nic nie szkodzi i tak go kupiłam po to żeby się napić. Mąż
wyjechał, a samej to się źle pije".

Nalewa trunku w kieliszki i piją.
Kuba: "Dobry ten koniak".
Aldona: "Tak dobry tylko, że mocny".
Kuba(w myślach): "Jakoś nie zauważyłem. Ale to lepiej może mi się
uda dziś zarwać tą lalunie".

Rozmawialiśmy o różnych sprawach śmiejąc się wesoło. Wysączyliśmy już prawie całą butelkę.
Aldona: "Może jeszcze po kieliszku?".
Kuba: "Ależ oczywiście tylko, że teraz wypijemy brudzia".
Aldona: "Że co?".
Łukasz: "Brudzia. Skrzyżujemy ręce, a jak wypijemy to się pocałujemy
i zaczniemy mówić sobie na "ty" ".
Aldona: "Zgoda".

Zaczęliśmy więc pić koniak, a po opróżnieniu kieliszków pocałowaliśmy się. Jednak to nie był zwykły pocałunek. Nagle nasze wargi otwarły się i nasze języki spotkały się. To doprowadziło nas do takiego podniecenia, że zaczęliśmy zdzierać z siebie ubranie. Całując się cały czas, Aldona prowadziła mnie do łazienki. Zrozumiałem, że chciała iść ze mną pod prysznic. Ciepła woda spływała po naszych ciałach, a ja delikatnie ją namydlałem i krople wody z jej piersi zlizywałem. Ona nie pozostawała mi dłużna i jej drobne cudowne rączki zaczęły bawić się moją maczugą. Pożądanie naszych ciał sięgało zenitu, więc (...)

Nigdy jeszcze nie miałem takich doznań. Pierwsza Aldona pokazała mi jak może dziewczyna dobrze zrobić chłopakowi.
(...)
Znów osiągnąłem szczyt. Sam się sobie dziwiłem, że w tak krótkim czasie. Wtedy to zrozumiałem, że ilość zależy od jakości. Leżeliśmy po chwili obok siebie zmęczeni, a jednoczenie szczęśliwi. Już się nie mogłem doczekać, kiedy znów mi pokaże tajniki seksu.

Jednak wszystko co dobre się kończy i musiałem wracać do domu. Pożegnaliśmy się jak starzy, dobrzy znajomi. Powiedziała mi, że kocha swoją rodzinę i nie chce jej stracić. Powiedziałem jej, że nie ma sprawy, a może kiedyś powtórzy się ten dzień (parę razy się powtórzył).

Jednak miałem już dość tych przelotnych miłości. Postanowiłem poszukać partnerki na dłużej.

cdn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz